W pogoni za newsami weszłam
wczoraj popołudniu na TokFm, a tam centralnie wisiał tekst "adwokata diabła".
Skrót jaki napisała redakcja dot. artykułu trochę mnie zaskoczył, ale uznałam, że skoro jest
napisane to co jest, to widocznie tak musi być. Jednak po dłuższej chwili zaczęły
targać mną wątpliwości, ponieważ jedno zdanie było tak dziwnie skonstruowane i
niosło tak dziwny przekaz, że postanowiłam osobiście zapoznać się z całym
artykułem i pofatygować na stronę (o zgrozo!) feministka.org.
Zadnie, które wbiło mnie w ziemię
brzmiało: Doprowadzić by znów, jak za czasów Chrystusa kobiety uzyskiwały wKościele katolickim święcenia kapłańskie.
Różnie można to zdanie
interpretować, ale nie czepiając się szczegółów na pewno chodziło o kobiety,
które w czasach Jezusa pełniły funkcje kapłanek. Czasy te, tak na oko, zamykają
się w okresie dominacji Cesarstwa Rzymskiego. Można też skupić się tylko na ówczesnych
regułach panującego w ojczyźnie Jezusa judaizmu, ale ta religia raczej nie
widziała kobiet w jakiejkolwiek roli oprócz zapalania świec szabasowych czy odmówienia
błogosławieństwa przed posiłkiem. Więc trudno mi uwierzyć, że o takim kieracie
jakakolwiek kobieta mogłaby marzyć.
Nawet siostry chętne do robienia kariery. Mają to na co dzień.
Oczywiście Jezus był w tym zamkniętym
świecie żydowskich kobiet wyjątkiem. Rozmawiał z nimi publicznie, traktował je
na równi z mężczyznami co niejednokrotnie irytowało jego przyjaciół, nie
ignorował kobiet uznanych za prawo jako grzeszne, głośno mówił o potrzebie
równości w ramach instytucji małżeństwa.
Ale to był Jezus. Szalony
romantyk-pacyfista, zbyt nowoczesny jak na panującą tradycję i zbyt kochany
przez lud by pokochała go władza. Jednak w jego życiu raczej nie ma żadnego
znaku, że chciałby zmieniać porządek jaki panował w zorganizowanej i praktycznie
niereformowalnej organizacji religii judaistycznej.
Dlatego skupię się na Cesarstwie i
kapłankach, ponieważ tylko te czasy mogą odnosić się do słów o powrocie
zwyczajów jak za czasów Jezusa. Choć i tutaj dyskutowałabym nad dobrymi
intencjami osób, które takie marzenia lansują.
Możemy śnić romantyczne wizje na
temat mądrych kapłanek pilnujących ognia czy stojących na straży przy boku boga
płodności, miłości czy jakiegoś innego. Bogów w Rzymie było pod dostatkiem więc
i świątyń nie brakowało, nie brakowało także powabnych kapłanek, których
zadaniem było pooddawać się przyjezdnym celem poprawy urodzaju okolicy czy
poprawieniu własnej płodności. Oczywiście nie oszukujmy się – to był biznes.
Szczęśliwiec płacił i miał niewiastę. Niewiasta była szczęśliwa bo dostąpiła zaszczytu odnowienia mocy płodnej w okolicy w służbie bogini. A bogini z powodu kasy.
Oczywiście były też takie
kapłanki, które ani tyci tyci z tych spraw. One przez trzydzieści lat kapłaństwa
pilnowały cnoty (pod okiem bogini, a jakże) a potem wybierały sobie męża i było
po waletach. Kierat, dzieci, pranie, sprzątanie, gotowanie.
I co teraz z propozycją dla myślących o zrobieniu kariery w kościele zrobimy?
Proponuję zastanowić się tylko
ponieważ nie będziemy darły szat czy rwały włosów z głowy tylko dlatego, że
kolejna feministka próbuje zorganizować życie już nie tyle kobietom-cywilkom, ale
siostrom w służbie bożej - życząc księżom by dopuścili je do wysokich funkcji w
kościele.
__________
__________
Zastanawia mnie ta troska o
kobiety już na każdej przestrzeni kobiecego życia. To przekonywanie ich, że muszą
chcieć innego życia niż prowadzą bo przecież niemożliwe żeby takiego chciały.
Że wpycha im się na siłę marihuanę do jednej ręki i wibrator do drugiej przekonując,
że to powinna trzymać oświecona i mądra kobieta. A nie pieluchę czy garnek. Że
mówi im się iż nie ma problemu ze skrobankami bo nowoczesna kobieta się po
prostu skrobnie i po ptakach, a nieoświecona będzie roztrząsać czy to co skrobnęła
było czy nie było człowiekiem.
I w gruncie rzeczy w tej akcji uświadamiania
wszystko prowadzi do tego, że kobieta ma być łatwa.
Dla faceta.
Nowoczesna nie
bawi się w ceregiele o konieczności noszenia cnoty do ślubu tylko idzie do
łóżka i najwyżej się wyskrobie gdy coś nie tak pójdzie. Nowoczesna nawet nie stęknie,
że nie chce iść do łóżka - bo przecież jest nowoczesna i seks zawsze smakuje - a
głowa boli tylko ciemne katoliczki. Nowoczesna wskoczy w burdelowe ciuszki bo
to kocha, a nie dlatego, że jej partnera to kręci.
A jeżeli już jest tak nowoczesna,
że faceta nie potrzebuje tylko coś bliższego skórze, to zajada się ciastkami
upieczonymi na kształt kokoty i nieważne, że kokota może niektórym smakuje, ale
niekoniecznie na talerzu. Ale w końcu jest nowoczesna i całemu światu pokaże,
że z radością zjada ciastka kokoty, ciastka peniski i sika do rynienki bo
kucnąć nie ma ochoty.
Rozpędziłam się?
Ok, to na koniec pytanie. Drogie
kandydatki na wielebne: nie odbierając wam prawa do robienia kariery w stanie
duchownym - czy jesteście pewne, że chciałybyście robić taką karierę jaką robiły nowoczesne kapłanki w świątyniach za czasów Jezusa?