"Trzeba coś z tym zrobić.." to jak? Jajko czy plemnik?


Niedawno pisałam o braku wyczucia ze strony naszych polityków i naszych rodaków . Teraz przyszedł czas by napisać o braku taktu i wyczucia ze strony urzędników państwowych co wywołało jak zwykle oburzenie wśród polityków i rodaków, którzy taktem także nie grzeszą.

Oto kilka dni temu policjanci wpadli do mieszkania kobiety - taktownie o dziesiątej wieczorem - i zwinęli matkę za dwa tysiące długu a dzieci odesłali do pogotowia opiekuńczego. Jak zwykle wybuchła afera, media wzięły premiera Tuska pod pręgierz, a politycy zapytali „jak tam Pruszków i Amber Gold”. I oczywiście wszyscy zapowiedzieli, że rozliczą tego drania o wilczych oczach z działalności policji.

Premier oczywiście poszedł w to jak w dym chociaż kompletnie nie rozumiem dlaczego. Doczekamy czasów gdy faktycznie każdy będzie mógł zażądać konferencji szefa rządu z powodu szczekających za głośno psów czy psiej kupy leżącej centralnie na chodniku. I zadaję sobie pytanie czy premier nie zdaje sobie sprawy z tego, że zaczyna w ten sposób robić komedię ze swojego urzędu?

Przypadek p.Joanny nie jest przecież jakimś wyjątkowym. Codziennie policjanci gdzieś nadużywają swoich kompetencji, codziennie panie z Sanepidu dokonują „gruntownych kontroli” w barach czy restauracjach dając do zrozumienia, że brud i tak znajdą a rezolutny obywatel powinien skumać co zrobić. Codziennie panie z fiskusa wzywają podatników do siebie i pytają z czego podatnicy żyją albo kontrolują ich firmy.. dłużej albo krócej w zależności od tego co chcą znaleźć. Wszystko to w ramach narzędzi prawnych, którymi urzędnicy dysponują.

Przecież prawo wręcz nakazuje skontrolować podatnika, nakazuje sprawdzić czy bar jest czysty i sterylny tym bardziej gdy drzwi wychodzą na ulicę. Prawo nakazuje policjantom by doprowadzili oskarżonego do wyznaczonej placówki.

A że o dziesiątej w nocy? Każdy przecież wie, że dzieci o tej porze nie śpią tylko oglądają horrory. Więc dziękujmy policjantom, że nie przyszli po matkę o piątej rano..

W całym tym syfie widać naszą hipokryzję. My też jako obywatele korzystamy z przysługującego nam prawa do swobody wypowiedzi. Jak to wygląda w rzeczywistości widzimy codziennie na forach internetowych, w telewizji, słyszymy z ust miłych naszemu sercu polityków.

Oburzamy się?

To zależy czy plunie poseł lewicy na krzyż czy prawicy na posła lewicy. W zależności gdzie stoimy żądamy albo wolności słowa albo krwi. I mówimy, że prawo nam na to pozwala albo.. zróbmy coś z tym prawem.

A właśnie.

Wczoraj w programie „7 dzień tygodnia” politycy dyskutowali o braku wyczucia urzędniczego w korzystaniu z możliwości jakie daje prawo. Dyskutowali ci, których partie na co dzień łamią standardy dobrego wychowania, a czego nie zabrania prawo.

Wszyscy doszli do wniosku, że „trzeba coś z tym zrobić”..

Trzeba?

Kto miałby to zrobić skoro ci, którzy mogą, biją się chętniej o definicje uczuć albo o to co jest ważniejsze: jajko czy plemnik?


Więcej na TokFm  i  Salon24

 





.