Słowa

Słowa ranią albo zabijają. Słowa są bronią, która potrafi życie zamienić w piekło. Słowa są tym samym co ubranie, choć nie maskują tak dobrze niedoskonałości jak szata. Słowa są dźwiękiem, który raz wydany zaczyna swoje niezależne życie.

Ale zawsze wracają do tego, który je wypowiedział.

Pod różną postacią.

Od kilku dni słowa stały się powodem dziwnych wydarzeń. Albo znana postać -znana z działalności charytatywnej- przełącza się na działalność polityczną zaczynając grzebać swój dorobek. Albo inna znana postać mówi to co mówi, a potem mówi, że staje się korespondentem wojny narodowej.

W obu przypadkach mamy do czynienia z jakimiś niezrozumiałymi okolicznościami, które spowodowały ciąg zdarzeń.

Jurek Owsiak, z niewiadomych powodów już od roku prowadzi działalność polityczną: a to żre się z Terlikowskim na korytarzu, a to klnie na blogu mówiąc politykowi, żeby zostawił wszystkich w spokoju, bo on to mówi prawie w imieniu wszystkich Polaków. Potem tłumaczy, że na prywatnym blogu ma prawo do wyrażania ekspresji i nikomu nic do tego.

Wyobraźmy sobie inne znane postacie zajmujące się pomaganiem (np. Janina Ochojska i Anna Dymna), które na swoich profilach robią to co Owsiak.

Nawet nie jesteście w stanie sobie tego wyobrazić? 

Ja też.  

Bo to nie ten poziom, nie ta półka, nie ta kultura. Bo na pewno jedna i druga z Pań nie miałyby problemu z zejściem do poziomu Owsiaka, ale Owsiakowi, prywatnie -jak widać- trudno utrzymać wysoki poziom obu Pań..

Nie tak dawno człowiek, któremu o wiele lżej prowadzi się działalność pomocową niż wymienionym, zaskoczył nas szantażem, że przestanie pomagać bo jakiś lekarz gdzieś nawalił.

Słowa, które grzebią całkowicie wiarygodność.

Jurek Owsiak zapomniał, że rozpoczął pracę z puszką w ręce a ludzie powierzają mu pieniądze. Tej pracy nie kończy się obrażając na cały świat i nikogo z nas, w tej sytuacji, nie obchodzi, że lekarz zawalił- ponieważ Owsiak jest od zaopatrywania szpitali w sprzęt a od dyscyplinowania lekarzy jest sąd i środowisko lekarskie.

Słowo raz powiedziane zawsze wraca -pod różną postacią. Często także niszcząc aureolę świętości.
_______

Przedwczoraj podobno jakiś prawak polał czymś brunatnym znanego szołmena. Dowiedzieliśmy się o tym z bloga innego szołmena zwanego żartobliwie dziennikarzem obiektywnym. Dwa słowa miały jasno wskazać winnego ataku na Kubę Wojewódzkiego: prawa i brunatna.

Dwa słowa, które z jednej strony miały być kolejną odsłoną wyimaginowanej wojny prawicy ze wszystkim. Bo w polskich mediach prawa+ brunatna = faszyzm.

Czyż nie?

Ale mimo grozy sytuacji i jawnej prowokacji ze strony dziennikarza i celebryty i tak pojawiły się śmiechy. Bo czy człowiek polany czymś żrącym idzie do mediów z oświadczeniem kto to zrobił mimo tego, że policja prosi o pomoc w poszukiwaniach tego, który to zrobił?

Czy człowiek polany czymś brunatnym nie zostaje w szpitalu by lekarze sprawdzili dokładnie co to takiego? Czy człowiek tak doświadczony nie informuje swoich fanów jak się czuje?

Jak mówiłam na Twitterze: szacunek dla chorego nie przejawia się w informacjach co ludzie gadają o chorobie, ale w rzetelnych informacjach o stanie zdrowia chorego.

Niby nic, a jednak wiele mówi przypadek Wojewódzkiego. Są groźby: jak cię złapię to zobaczysz, robienie z siebie męczennika jakiejś wojny..

A to dzisiaj właśnie dowiedzieliśmy się, że ten atakujący to raczej nie moher ponieważ nie dość, że jakieś wypasione laczki miał, to jeszcze nie był zamaskowany tylko bezczelnie się odsłonił, że jednak nic nie gadał tylko wyciągnął coś, co raczej było gazem i dał celebrycie z odległości..

Mnie osobiście obojętny jest los Wojewódzkiego. Od czasu afery z Ukrainką na kolanach, przestał być moim ulubionym celebrytą. Bo to też była chyba ustawka: wszak Kuba dostał za aferę nowy program a jego kolega, mniej winny, wyleciał na pysk z roboty.

Taka sytuacja.

Ale zastanawiam się do czego mogły doprowadzić kolejne słowa o “atakującej prawicy”?

Przecież to bezprecedensowe podpalanie kraju przez autorytety medialne. To prowokowanie do agresji.. I okaże się, że w przyszłości, gdy NAPRAWDĘ jakaś prawa/lewa zaatakuje lewą/prawą, nikt z nas nie zwróci na to uwagi.

Aż poleje się krew.





.

Niedopowiedzenie abp Michalika

Wczoraj się działo. Zewsząd było słychać płacz, szloch, trzask rwanych szat. Olabogi, skandal i jak tak można. Polska zadrżała pod wpływem słów abp Michalika, który capnięty na korytarzu w Episkopacie zasugerował gdzie pedofilia ma swoje źródło.

Nie w kościele.

Wybuchł skandal na miarę afery Watergate a może jeszcze innej. Większej. Oświeceni z lewa załamali ręce: Przecież to wina kościoła! Jak on mógł! Ci z prawej, mniej oświeceni wgapiali się w tłita redaktora Terlikowskiego i już sami nie wiedzieli co mają robić. Płakać, szlochać, rwać szaty?

O co poszło?

Abp Michalik w swojej nieświadomości, a może nieświadomości, że media są nieświadome przyczyn wszelkich patologii, wypowiedział zdanie, które uszarpane przy końcu zabrzmiało, jak obwinianie dziecka o to, że pedofil je skrzywdził.

Gdyby wysłuchać całą wypowiedź abp Michalika sprawa byłaby jasna, ale na wszelki wypadek pojawiały się szczątki by czynić sytuację bardziej dramatyczną. Co najciekawsze, chyba pierwszy raz, żadne media nie dysponowały gadającą twarzą księdza- tylko jego głosem. Ale mimo całego zamętu, arcybiskup spotkał się później z dziennikarzami i przeprosił.

Chociaż ja nie wiem za co.

Nie od dzisiaj wiadomo, że rodzina jest tym co ma dziecku dać wszystko co najlepsze. By nabrało na tyle pewności siebie by móc rozpocząć samodzielne życie w przyszłości. Rodzice są po to by dzieciaka trzymać na kolanach, otaczać czułymi gestami, uczyć relacji społecznych, pokazywać, że problemy są po to by je rozwiązywać i pokazywać jak je rozwiązywać.

Reakcje dzieciaka są naturalne, spontaniczne i odzwierciedlają jego bieżące potrzeby. Jeżeli pcha się na kolana to znaczy, że jest niewystarczająco pewny siebie i czas otoczyć go ciepłem ramion. Jeżeli płacze to jest mu źle i nieważne z jakiego powodu. Rodzic wie co ma zrobić: ma przytulić i pocieszyć.

Tak jest w idealnych relacjach dziecko - rodzic.

Ale niestety idealnych rodzin jest mało, nieidealnych jest zdecydowanie więcej. Domy serwują piekiełko emocjonalne, obdzierają dzieci z miłości, wiary w ludzi, z poczucia bezpieczeństwa i zostawiają je z niezaspokojonymi potrzebami emocjonalnymi.

Konsekwencje takich złych domów widzimy na co dzień. Dzieciaki uciekające z domu, łaszące się do każdego, kto tylko obieca trochę miłości albo -co najgorsze- przypomina rodzica potwora, toksycznego rodzica, który trzymał dzieciaka na emocjonalnym głodzie miłości doprowadzając go do patologii emocjonalnego uzależnienia od siebie.

Potem mamy historie o młodych dziewczynach, które wpadają w łapy pierwszego lepszego drania bo przytulił.. zanim zgwałcił. Mamy historie dzieci padających ofiarami dorosłych zwyrodnialców tylko dlatego, że zwyrodnialec najpierw przytulił..

Słyszymy historie o chłopakach, którzy wyzwoleni spod tyranii ojców despotów, wpadają w łapy pierwszego lepszego innego faceta, który ofiaruje im miłość- tą, której nie dał ojciec. Słyszymy też (analogicznie) o dziewczynach, które stłamszone przez własne matki szukają instynktownie skradzionych im emocji, których nie zasmakowały tam gdzie powinny. 

Rodzą się kolejne problemy: utracone poczucie tożsamości, które, jeżeli nie przyjdzie otrzeźwienie, wikła młodych ludzi w niechciane związki i niechciane relacje z partnerami. Tylko dlatego, że w przeszłości w gnieździe rodzinnym był syf.

Bo nikt z Was nie zaprzeczy, że to co mieliśmy w domu kształtuje naszą przyszłość. I czy Wam się to podoba czy nie- źródłem wszystkich naszych problemów ze sobą, jest nasz dom rodzinny.

Abp Michalik nie powiedział nic o czym nie wie psycholog, pedagog czy każdy pracujący z dziećmi (nie dotyczy Super Niani). Ale problem z wypowiedzią arcybiskupa dotyczy tylko i wyłącznie tego, że wypowiedział je człowiek w koloratce. Bo jakże inaczej podchodzą Święci Oświeceni do tematu pedofilii gdy mówi o niej Dawkins czy jakiś polski Super Trans, nie wspominając już o Danielu Cohn-Bendit? 

Czy ktokolwiek z nas słyszał ostre słowa pod adresem tej trójki? Książki tego ostatniego Wydawnictwo Krytyki Politycznej ma nawet na swoich półkach.

A cóż oni mówią?

Jeden, że pedofilia to orientacja jak każda inna, drugi, że to ekscytujące, a trzeci nawet książki pisał o tym jak to fajnie gdy kilkulatka się rozbiera.

Nie słyszę potępienia, ani wysypu artów o tym co się dzieje w rodzinach, w których matka podsuwa dzieciaka do łóżka ojcu by nie odszedł do innej baby. Nie słyszę żadnego eksperta od “tych spraw”, który powiedziałby cokolwiek o dziewczynkach, które doświadczają represji ze strony matki ponieważ poskarżyły się, że tata przychodzi do pokoju w nocy.

I bynajmniej nie piszę teraz o rodzinach,w których na stole stoi wóda.

Czy słyszymy o tym, dlaczego tyle afer z udziałem Kościoła było w USA? Czy ktoś mówi, że w większości wykorzystywane były czarne dzieci z biednych murzyńskich rodzin? Że rodzice wysyłali do księdza “na służbę” mimo ryzyka, ponieważ to była jedyna szansa by maluch odbił się od czarnego dna rasistowskiej Ameryki?

Wiecie dlaczego o tym nie wiecie?

Bo ci eksperci goowno wiedzą. Dla nich pedofilia jest tylko narzędziem, którym można walić w Kościół. 

I to wszystko. 
_________
Kilka miesięcy temu, były minister sprawiedliwości zaproponował by typy odsiadujące wyroki za pedofilię trafiły pod kontrolę psychiatryczną. Pamiętacie co się wtedy działo, pamiętacie na pewno o prawach człowieka na które powoływało się lewactwo.

Gdyby tamten minister zaznaczył, że dotyczy to tylko księży- dzisiaj byłby i ministrem i byłby na sztandarach Walczącej Oświeconości.

Potępili go ci sami ludzie,którzy tak walczą z pedofilią.. Ci sami, którzy wycierają sobie wykorzystanymi dzieciakami swoje gęby.. ci sami, którzy za cel założyli sobie powtarzać nam przed snem, że każdy ksiądz to pedofil.



Na Salon24 dyskusja o pedofilii

Na Newsweek jatka na autorce arta :)  

Namiastka tego co działo się zanim wkroczyła moderacja portalu: TU :))




.