Piersi Angeliny Jolie


Angelina Jolie nieświadomie wywołała wojnę w Polsce. Była to jednodniowa wojna o cycki, które zdominowały główne newsy -przede wszystkim gazet lewackich. Ponieważ nie za bardzo wiadomo było co z newsem o decyzji aktorki zrobić, do skomentowania zaproszono senatora PiS by urozmaicił przekaz, który w Hameryce raczej nie wzbudził większego zainteresowania mediów.

Bolesław Piecha świadomie czy też nie, wypowiedział się na ten temat w programie porannym TokFm, redakcja zrobiła z tego 2 minuty nawet już nie wideo -tylko podkładu wokalnego i.. już była afera na całego. Przez wszystkie media przetoczyły się lewackie autorytety by rwać włosy nad “przerażającą” wypowiedzią senatora, pytanie “jak spojrzy w oczy polskim amazonkom” i zarzut, że dla Piechy “babka bez cycków to nie babka”.

Znudzeni blogerzy dostali mięso i zaczęli je szarpać.

Oczywiście Bolesław Piecha nie musiał aż tak dokładnie wprowadzać słuchaczy w to, co wycięła aktorka i nie musiał wypominać środków finansowych, które pozwoliły jej na taki “event”.

Rak to rak. Nikt nie chce go mieć tym bardziej gdy lekarze mówią, że tak serio to on już mieszka. Tylko czeka na moment żeby się przedstawić.

Niewiele z nas ma taką kasę jak Angelina, ale wiele z nas zrobiłoby to samo. Jeżeli jest nadzieja na zmniejszenie ryzyka umierania w parszywych bólach czy przechodzenia okropnej chemoterapii to dlaczego nie wyciąć zawczasu?

Cycki to nie oko, można bez nich żyć i dlatego porównania Bolesława Piechy były nie trafione. Nie można pytać co będzie gdy istnieje obawa, że rak dopadnie inny organ - czy też będziemy wycinać?

Oczywiście, że tak. Po tym zazwyczaj poznajemy kogoś kto uniknął rakowej śmierci - coś ma wycięte i przez pięć lat żyje w strachu, że może choroba wrócić.

Więc dlaczego nie zrobić tego zanim zaczniemy żyć w strachu?

Osobiście znałam dziewczynę, która nie dała wyciąć sobie jajników ani pozostałego sprzętu z brzucha ponieważ była przekonana, że będzie czuła się “pusta”. Znałam też inną panią, która nie dała wyciąć sobie piersi - uzasadniała, że mąż ją nie będzie kochał.

Pewnie domyślacie się, że obie nie żyją. Jedna 32 lata, druga 45.

Ale to było 20 lat temu. Wtedy inaczej się myślało, inaczej kobiety podchodziły do swojego ciała. Oczywiście mamy jeszcze takie panie, które dla swojego partnera gotowe są powiększać sobie piersi nie bacząc na skutki. Widocznie albo on tyle tylko potrzebuje, albo ona nie ma nic więcej do zaoferowania.

Ale myślę, że większość kobiet po prostu chce żyć. I wolą być żywe bez cycka niż martwe z cyckiem. Pokazały to też kilka lat temu polskie dziewczyny, siostry, którym profilaktycznie wycięto piersi -obie - ponieważ istniało ogromne prawdopodobieństwo, że podobnie jak ich mama umrą wcześniej na raka piersi.

Bolesław Piecha powiedział o badaniach, o mammografii..

Tak trzeba się badać.

Tylko, że często między jedną a drugą kontrolą budzi się potwór i kolejne badanie jest wyrokiem. Znałam też jedną panią, pielęgniarkę, która także z racji zawodu i świadomości zagrożeń dla kobiety po okresie menopauzy, badania robiła co trzy miesiące. A i tak po kolejnej kontroli, lekarz powiedział jej, że zostały jej tylko trzy miesiące.

Rak to cwany wróg. Korzysta z węzłów chłonnych jak terrorysta rozwożący bomby po mieście. Wsiada do pociągu i na każdej stacji zostawia ładunek. Kwestią czasu jest kiedy je odpali. A piersi kobiety to, używając tego porównania- są jak potężna stacja przeładunkowa. Tam zatrzymuje się najwięcej pociągów i stamtąd najwięcej rusza.

Wiec jeżeli już wiemy skąd przyjdzie zagrożenie to dlaczego w porę nie zlikwidować jego źródła?

Po co i na co czekać?